– Kiedy rozmawiam ze studentami i pytam, czy Polska należy do krajów, w których może zabraknąć wody, bywają zdziwieni, że taki problem może się pojawić – mówi prof. dr hab. Ewa Siedlecka z Katedry Chemii Ogólnej i Nieorganicznej Wydziału Chemii UG w rozmowie z dr Ireną Chawrilską.
Dr Irena Chawrilska: Pani Profesor, biorąc po uwagę Pani zainteresowania badawcze i dorobek naukowy, proszę powiedzieć, jak rozumie Pani zrównoważony rozwój.
Prof. dr hab. Ewa Siedlecka: Pozostawić takie zasoby, żeby przyszłe pokolenia mogły korzystać z czystej wody i powietrza, miejsc zielonych, słuchać śpiewu ptaków. Z perspektywy mojej dyscypliny, którą jest chemia, a zajmuję się oczyszczaniem ścieków i uzdatnianiem wód, widać, jak brak równowagi w korzystaniu ze środowiska oraz brak zrozumienia złożoności jego funkcjonowania wpływa negatywnie na jego jakość, a próby naprawy negatywnych skutków naszego działania, nie zawsze prowadzą do sukcesu. Nam – jako społeczeństwu – wydaje się, że mamy pod dostatkiem wody. Kiedy rozmawiam ze studentami i pytam, czy Polska należy do krajów, w których może zabraknąć wody, bywają zdziwieni, że taki problem może się pojawić. W latach dziewięćdziesiątych mówiło się o znacznej zawartości biogenów w wodach i o tym problemie studenci wiedzą, ale później przechodzimy do dzisiejszych wyzwań i zaczyna się dyskusja na temat leków, które są w bardzo dużej ilości konsumowane, a następnie zrzucane z oczyszczonymi ściekami miejskimi do wód. Ten temat nie zawsze jest studentom znany. Najnowsze badania wskazują, że również substancje psychotropowe występują w wodach na poziomie wykrywalności stosowanych obecnie metod analitycznych. Stanową one poważne niebezpieczeństwo, ponieważ z czasem substancje te mogą przedostać się do wód pitnych. Jeszcze innym problemem jest mikroplastik. Współpracuję z Okręgiem Pomorskim Polskiego Klubu Ekologicznego, w którym prowadziliśmy projekty dotyczące monitorowania mikroplastiku na terenie województwa pomorskiego. Wyniki badań zostały zaprezentowane w Parlamencie Europejskim, do którego zaproszono nas wraz z innymi prelegentami, aby omówić stan środowiska. W naszym wystąpieniu skoncentrowaliśmy się głównie na Morzu Bałtyckim oraz dopływach do niego. Badania wykazały, że mikroplastik jest obecny w wodach powierzchniowych, które dopływają do Morza Bałtyckiego, a najbardziej zanieczyszczona jest Motława. Stwierdziliśmy w wodach głównie obecność mikrowłókien związanych z żeglugą oraz stosowaniem tekstyliów z tworzyw sztucznych. Badania niemieckie wykazują, że mikrowłókna z tkanin stanowią prawie 30% albo może nawet i więcej całkowitej ilości mikroplastiku wprowadzonego do środowiska. Powstają one podczas prania odzieży z takich tworzyw.
Badania mojej grupy naukowej dotyczą poszukiwania efektywnych metod usuwania mikrozanieczyszczeń, zwłaszcza farmaceutyków z wód, co należy uznać za problem nie tylko naukowy, ale i aplikacyjny. Mamy dyrektywę Unii Europejskiej, zobowiązującą do usuwania mikrozanieczyszczeń ze ścieków jednak problemem jest ekonomicznie opłacalna i efektywna metoda ich usuwania w skali przemysłowej. Poziom mikrozanieczyszczeń w tym leków zrzucanych razem z oczyszczonymi ściekami jest znaczący. Nasze oczyszczalnie nie zostały zaprojektowane do usuwania tego rodzaju trudno biodegradowalnych zanieczyszczeń i tak jak inne oczyszczalnie w całej Europie są oparte głównie o procesy mechaniczno – biologicznego oczyszczania.
Badania wykazały, że mikroplastik jest obecny w wodach powierzchniowych, które dopływają do Morza Bałtyckiego, a najbardziej zanieczyszczona jest Motława.
Moja grupa badawcza zajmuje się metodami unieszkodliwiania leków, czyli usuwania zarówno związków natywnych, jak i produktów, które powstają podczas ich metabolizmu w naszych organizmach. Metabolity zazwyczaj nie są analizowane na wlocie do oczyszczalni, ale wiadomo, że mogą być niebezpieczne z uwagi na potencjalną aktywność biologiczną tak jak i formy natywne. Opracowujemy metody zaawansowanego utleniania do ich efektywnego usuwania. W pierwszym etapie projektujemy i syntetyzujemy materiały, które wspomagają utlenianie i mineralizację tych związków w obecności światła słonecznego. Następnie optymalizujemy warunki prowadzenia takich procesów oraz badamy czy tak oczyszczone ścieki lub wody nie wykazują ekotoksyczności, czyli czy są one bezpieczne dla środowiska. Zajmujemy się również procesami wytwarzania alternatywnych paliw z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii, ale jak do tej pory są to metody realizowane głównie w laboratorium. Uczestniczymy również w pracach polowych. Braliśmy udział w projekcie dotyczącym stacji pilotażowej, w której farmaceutyki były usuwane za pomocą procesu ozonowania i adsorpcji na węglu aktywowanym. Badania były prowadzone na pełnowymiarowej oczyszczalni ścieków miejskich. W warunkach rzeczywistych analizowaliśmy i optymalizowaliśmy parametry pracy tego obiektu. To pierwsza taka stacja w Polsce. Podobne obiekty są w Szwecji, również Szwajcaria opracowała metody usuwania mikrozanieczyszczeń w oparciu o proces ozonowania. Zainteresowanie tym zagadnieniem jest bardzo duże. Jesteśmy świadomi, że bez wprowadzenia etapu oczyszczania ścieków z mikrozanieczyszczeń stężenie leków w środowisku będzie wzrastało. Efektem obecności leków w środowisku jest lekooporność bakterii. Jeżeli nie opanujemy wprowadzania leków do wód to możliwe, że będziemy musieli projektować nowe rodzaje antybiotyków, bo te, które na nas obecnie działają przestaną być skuteczne.
Pani Profesor, a jak dziś na szeroką skalę działają oczyszczalnie ścieków w zakresie oczyszczania ścieków z farmaceutyków i mikrowłókien? Mówi Pani o pilotażach, a na szeroką skalę jak to wygląda? W ogóle sobie z tym radzimy? Wiemy, że na świecie zasadniczo nie ma monitoringu.
Monitoring jest prowadzony wybiórczo. Wiele grup badawczych w Francji, Anglii, czy z Polski prowadzi monitoring zanieczyszczeń, które są w kręgu ich zainteresowań. Powstało wiele prac naukowych, które zajmują się tym problemem pod kontem leków, mikroplastiku jak i narkotyków. Doniesienia z oczyszczalni w Krakowie (Płaszów i Kujawy) wskazują na obecność znacznych ilości takich leków jak diklofenak, karbamazepina, sulfametaksazol, które można znaleźć w każdej oczyszczalni europejskiej. Możemy powiedzieć, że efektywność usuwania leków w europejskich oczyszczalniach ścieków jest zbliżona. W ściekach oczyszczonych zrzucanych do środowiska znajdujemy antybiotyki, leki hormonalne, antydepresanty, leki przeciwbólowe czy leki na nadciśnienie. Których z nich jest więcej, a których mniej w ściekach, zależy od ich dostępności i konsumpcji w danym kraju. Badania pokazały, że w Szwecji i w Polsce stężenia leków w ściekach są podobne, jednak oczyszczone ścieki miejskie różnią się np. pod względem zawartości materii organicznej. Dlatego wprowadzenie nowej technologii wymaga jej optymalizacji dla specyficznych warunków danej zlewni.
Jeżeli nie opanujemy wprowadzania leków do wód to możliwe, że będziemy musieli projektować nowe rodzaje antybiotyków, bo te, które na nas obecnie działają przestaną być skuteczne.
Wracając do Pani pytania, oczyszczalnie usuwają leki w różnym stopniu co wynika z ich budowy chemicznej i podatności na rozkład przez mikroorganizmy. Związki hormonalne, takie jak estrogeny, są usuwane ze ścieków niemalże całkowicie. Ale na wylocie do rzek i wód ta mała ilość, która jest uwalniana, wystarczy, żeby negatywnie oddziaływać na organizmy żywe. Ważne jest zatem, czy stężenie leków wprowadzanych do wód oddziałuje negatywnie na organizmy żywe, bo jeżeli mamy leki, które występują w stężeniu niższym niż to stężenie, które wywołuje negatywne działanie to inaczej do tego typu związków podchodzimy. W przypadku niesteroidowych leków przeciwzapalnych czy antybiotyków efektywność usuwania w zależności od rodzaju leku waha się od 80 do 20%. Z kolei niektóre leki np. karbamazepina czy diklofenak na wylocie z oczyszczalni może wykazywać wyższe stężenie niż na wlocie.
Co to oznacza?
Leki w naszym organizmie są metabolizowane i powstają produkty, które podczas biologicznego oczyszczania ścieków mogą być transformowane w związek natywny. Czyli na wlocie mamy do czynienia z mieszaniną leku i jego metabolitów, które podczas oczyszczania ścieków ulegają rozkładowi z odtworzeniem wyjściowego leku. Badając tylko formę natywną leku nie widzimy metabolitów na wlocie, ale obserwujemy wzrost stężenia formy natywnej na wylocie. Należy dodać, że nawet jeśli efektywnie usuniemy lek podczas oczyszczania ścieków metodą mechaniczno-biologiczną, to może on w znacznym stopniu kumulować się w osadach. Ścieki oczyszczamy tzw. metodą osadu czynnego, czyli za pomocą mikroorganizmów, które żyją w śluzie. Na tym śluzie może zachodzić proces adsorpcji. Wówczas stabilizacja osadu powinna przebiegać w taki sposób, żeby unieszkodliwiać leki. Czyli możemy powiedzieć, że przerzucamy problem z wody i ścieków na stabilizacje i utylizację osadów.
Bardzo podobny problem mamy z mikroplastikiem, który usuwamy powyżej 90%. Czyli uzyskujemy dobry efekt, ale substancje te nadal w niezmienionej formie występują w osadach. Tak jak wspomniałam wcześniej osady poddajemy procesom stabilizacji. Niektóre oczyszczalnie ścieków starają się wykorzystywać ustabilizowane osady np. do rekultywacji gleb. Prowadzi to do wtórnego wprowadzenia mikorplastiku do środowiska. Warto zaznaczyć, że monitoring mikroplastiku w wodach jest nieporównywalnie łatwiejszy z punktu widzenia analitycznego, niż ten w osadach. Mamy trochę danych na temat wód, natomiast jeżeli chodzi o osady, to jest ich znacznie mniej, ale te, które są wyraźnie wykazują, że mikroplastik pochodzący ze ścieków jest gromadzony w osadach.
Jest to proces postępujący, czy w tej chwili widzimy jakiś odwrót, zarówno w przypadku leków, jak i mikroplastików?
Konsumpcja leków jak i tworzyw sztucznych zwłaszcza tych jednorazowego użytku jest wciąż wysoka. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że jesteśmy na takim etapie rozwoju cywilizacyjnego, gdzie to dzięki medycynie żyjemy dłużej. Jesteśmy społeczeństwem, które stosunkowo łatwo sięga po leki bez recepty. Dotyczy to nie tylko Polaków. Dane statystyczne pokazują, że mieszkańcy wielu europejskich krajów konsumują znaczne ilości leków. Wśród wielu innych powodów jest pragnienie życia bez bólu, czy czucia się młodym. Pamiętajmy również, że wzrasta liczba osób na świecie więc globalnie konsumpcja leków będzie wzrastać. Myślę, że bardzo ważną rolę odgrywają tutaj lekarze, który mają istotny wpływ na to co i w jakich ilościach konsumujemy. Jeżeli chodzi o monitoring to nie jesteśmy w stanie monitorować wszystkich leków, musimy wybrać te, które będą dla nas wskaźnikami pozwalającymi na obiektywną ocenę sytuacji. Kolejnym krokiem powinno być wprowadzanie aktów prawnych, które wyznaczą kierunek oceny efektywności usuwania mikrozanieczyszczeń oraz ich kontroli. Mikrozanieczyszczenia, których obawiamy się to nie tylko leki ale również ftalany czy bisfenol A. Wiemy, że niektóre ftalany mają bardzo negatywny wpływ na rozrodczość, więc powinny być monitorowane. Przed nami jeszcze długa droga, ale widać postęp, wprowadzamy monitoring wybranych substancji, poszukujemy efektywnych metod usuwania mikrozanieczyszczeń takich jak zaawansowane utlenianie, testujemy stacje pilotowe wykorzystujące ozonowanie i adsorpcję na węglu. Natomiast w przypadku tworzyw sztucznych od 2021 roku w przedmiotach jednorazowego użytku staramy się je zastępować innymi bardziej przyjaznymi środowisku materiałami.
Dziękuję bardzo za taką wyczerpującą odpowiedź. Jakie działania należy podjąć na Uniwersytecie Gdańskim w zakresie celów zrównoważonego rozwoju?
Cele zrównoważonego rozwoju są bardzo szerokie, dotyczą zarówno społeczeństwa, rozwoju gospodarczego, jak i ekonomii. Odniosę się do kwestii społecznych. Obserwując ludzi młodych, wydaje się, że wielu z nich chętnie angażuje się w szeroko rozumiane sprawy planety. Mnie zafascynowała idea dzielenia się. Wiem, że funkcjonują specjalne lodówki, w których można podzieli się żywnością, jeżeli kupiło się lub ugotowało w nadmiarze. Sprawdzają się również miejsca, w których sprzedaje się rzeczy wykonane z odpadów, dając im drugie życie. Myślę, że jest to przestrzeń na kreatywność i pomysłowość naszych studentów. To nie musi być od razu sklep, ale takie miejsce, w którym można dzielić się różnymi pomysłami, pomagać przy naprawie zepsutych rzeczy. Można również wymieniać się, pożyczać rożne urządzenia lub rzeczy, które kupiliśmy lub dostaliśmy i wykorzystaliśmy kilka razy. Często takie przedmioty nowe lub w dobrym stanie wyrzucamy, albo trzymamy w piwnicy przez wiele lat. Takie miejsce pozwoliłoby innym na skorzystanie z tych niechcianych przez nas przedmiotów, a jednocześnie wpłynęło na ograniczenie ilości wytwarzanych odpadów. Osoby uzdolnione artystycznie mogłyby wystawiać w takim miejscu swoje dzieła wykonane z odpadów. Miejsce to miałoby wymiar edukacyjny i uświadamiający, ile przedmiotów wyrzucamy, a można przedłużyć im życie. To miejsce o którym mówię promowałoby dobre praktyki postepowania z odpadami i uczyło gospodarności. Wiem, że nasi studenci są bardzo kreatywni. Chętnie angażują się w prace, które wymagają od nich pomysłowości. Wówczas mają większą motywację do pracy i potrafią nas nauczycieli zaskoczyć. Myślę, że taka idea mogłaby im się spodobać .
Poza tym jako nauczyciele akademiccy powinniśmy dawać dobry przykład jeżeli chodzi o zachowania proekologiczne. Samo mówienie o tym nie wystarczy. Mamy na kampusie segregację odpadów. W laboratoriach uczymy studentów jak postępować z odpadami niebezpiecznymi. Myślę, że warto zachęcać do przyjeżdżania na rowerach, do oszczędzania energii elektrycznej i wody, czyli wprowadzić modę na pewne zachowania ekologiczne i promować je. Ludzie chętniej podejmują pewne zadania, jeżeli są one w modzie. Wówczas łatwiej włożyć wysiłek w wykonanie takiego zadania. Nade wszystko powinniśmy wyraźnie pokazywać studentom przez swoje zachowania, że postawy nieekologicznie są passe, a na Uniwersytecie Gdańskim promujemy wszystkie te sposoby bycia, które są zgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju.
Następne pytanie dotyczy właśnie studentów i podnoszenia ich świadomości we wdrażaniu celów zrównoważonego rozwoju. Mówiła Pani o dobrych praktykach. Co jeszcze mogłoby być istotne?
Myślę, że mamy sporo zajęć w tym wykładów i laboratoriów, które są związane ze zrównoważonym rozwojem. Sama opowiadam studentom o zielonych technologiach, jak wygląda prawidłowa gospodarka odpadowa, czy gospodarka ściekowa. Zauważam jednak, że studenci wykazują niewielkie zainteresowanie, jeżeli o ekologii tylko się mówi. Istotne jest angażowanie studentów w działania, w których to oni poszukują rozwiązań. Byłam ostatnio bardzo zadowolona z zajęć, na których studenci podjęci się oceny podróży samochodem na benzynę, gaz i elektryczność. Porównywaliśmy koszty, czas i możliwość tankowania podczas takiej podróży. Studenci byli bardzo dobrze przygotowani. Przedyskutowaliśmy wiele wątków ekonomicznych, ekologicznych dotyczących zrównoważonego rozwoju. Sami dochodzili do pewnych wniosków, patrząc na liczby. Końcowym wnioskiem, który wypłynął w naszej dyskusji było to, że samochód elektryczny jest ekologiczny, ale pod warunkiem, że w Polsce położymy większy nacisk na energię ze źródeł odnawialnych. Myślę, że warto innowacyjnie podchodzić do przekazywania wiedzy. Widzę tu szansę dla realizacji studenckich projektów, dyskusji, wystaw, które by uświadamiały zagrożenia i wyzwania. Mieszkamy w pięknym miejscu nad Morzem Bałtyckim, a nasza wiedza jako społeczeństwa na temat jakości jego wód i zagrożeń nie jest zbyt rozległa. Na Wydziale Chemii, na którym pracuję, staramy się aby wiedza chemiczna dotycząca np. równowag kwasowo-zasadowych, czy roztworów koloidalnych była łączona z widzą ekologiczna, żeby nasi studenci umieli tę podstawową wiedzę przekładać na praktykę. Studenci muszą uświadomić sobie, że to nie tylko procesy omawiane na chemii. Bazując na wiedzy chemicznej staramy się rozumieć przyrodę, jak ona działa, jak się broni przed zanieczyszczeniami, które do niej wprowadzamy. Przyroda to bardzo złożony system i ingerencja w jeden z jej elementów skutkuje całym ciągiem kolejnych zdarzeń. Przekonujemy się o tym na każdym kroku, jak i podczas każdej katastrofy ekologicznej która nas dotyka np. śnięcie ryb w Odrze. Myślę, że uświadamianie tych zależności całemu społeczeństwu przy różnych okazjach, np. imprez organizowanych dla szkół czy mieszkańców Gdańska jest bardzo istotne i taką rolę edukatorów powinni również pełnić nasi studenci.
Nie mogę nie zapytać o nasz kampus i przyrodę. Jak Pani Profesor widzi tę kwestię, co by się nam przydało, żeby kampus był bardziej otwarty, pokazywał, że na Uniwersytecie Gdańskim chcemy wdrażać cele zrównoważonego rozwoju i się tym zajmować? Co moglibyśmy zrobić według Pani Profesor jako uniwersytet?
Mamy rzeczywiście piękny park, który jest między Wydziałem Biologii, Chemii, Matematyki i Informatyki, tylko brakuje w tym parku życia. Oczywiście pandemia spowodowała znaczne ostudzenie życie społeczności akademickiej, ale powinno ono teraz wracać na Wydziały i do parku. Myślę, że jest to wspaniale miejsce na życie studenckie i imprezy związane nie tylko ze społecznością akademicką. Cieszą wszystkie wydarzenia, które odbyły się w zeszły roku akademickim. Widzimy ożywienie na kampusie, organizację pikników, czyli powoli wracamy do normalnego funkcjonowania jako społeczność. Takie spotkania są bardzo ważne ponieważ dają nam poczucia wspólnoty.
Byłam ostatnio bardzo zadowolona z zajęć, na których studenci podjęci się oceny podróży samochodem na benzynę, gaz i elektryczność. Porównywaliśmy koszty, czas i możliwość tankowania podczas takiej podróży. Studenci byli bardzo dobrze przygotowani. Przedyskutowaliśmy wiele wątków ekonomicznych, ekologicznych dotyczących zrównoważonego rozwoju. Sami dochodzili do pewnych wniosków, patrząc na liczby. Końcowym wnioskiem, który wypłynął w naszej dyskusji było to, że samochód elektryczny jest ekologiczny, ale pod warunkiem, że w Polsce położymy większy nacisk na energię ze źródeł odnawialnych.
Pani Profesor, jakie główne bariery i wyzwania zauważa Pani w związku z realizacją Agendy 2030?
Często mówimy, że chcemy działać ekologicznie, ale przyzwyczajenia, które w nas tkwią, nie pozwalają, abyśmy od mówienia przeszli do czynów. Musimy popracować nad naszą mentalnością, żeby czynem wykraczać poza deklaracje i faktycznie postępować zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju. Myślę, że wśród młodzieży te nawyki są lepiej zakorzenione, bo oni słyszą o zagrożeniach jak i sposobach ich ograniczania od przedszkola. Przez wiele lat przyzwyczailiśmy się do przedmiotów jednorazowego użytku. Słyszeliśmy: użyj i wyrzuć, nikt nie martwił się o ilości powstających w ten sposób odpadów. Obecnie mamy świadomość, ile odpadów z tworzyw sztucznych zalega w środowisku. Poszukujemy technologii ich utylizacji lub zagospodarowania. Jednak trudno nam rozstać się z plastikowymi butelkami do wody czy torbami na zakupy. Przyzwyczailiśmy się do wygody, którą dają nam plastikowe opakowania. Mam nadzieję, że obecne pokolenia dzieci i młodzieży odejdą od tych zgubnych przyzwyczajeń i w oparciu o wiedzę oraz własne doświadczenia dojdą do wniosku, że konsumpcja nie powinna być bardzo rozbudowana, a raczej powinna być przemyślana. Młodzież zwraca uwagę na to co kupuje. Studenci w wielu sytuacjach pokazują, że są świadomymi konsumentami i znają chwyty producentów np. dotyczące nadmiernej wielkości opakowania produktu, tak aby wizualnie przekonać nas, że jest go w opakowaniu więcej. Młodzi ludzie sprawdzają skład chemiczny kosmetyków, rezygnują z produktów w skład których wchodzi mikroplastik, sprawdzają dodatki do żywności i omijają te produkty, które zawierają ich zbyt dużo albo wiadomo, że są one szkodliwe. Mam nadzieje, że będzie coraz więcej osób, które będą zwolennikami naturalnej żywności i produktów, które nie oddziałują na środowisko negatywnie, na żadnym etapie swojego cyklu życia.
To też pokazuje, jak istotne są badania interdyscyplinarne.
Można powiedzieć, że interdyscyplinarność jest cecha współczesnego sposobu uprawiania nauki. Badania interdyscyplinarne pozwalają na rozwiązywanie złożonego problemu, a właśnie takie występują w ochronie środowisk, w celu jego pełniejszego rozumienia. Prowadzone przez moją grupę badania można uznać za interdyscyplinarne. Najpierw projektujemy i syntetyzujemy nowe materiały o charakterze półprzewodników. Oceniamy ich właściwości poprzez szereg badań fizykochemicznych. Wykorzystujemy te materiały do opracowania metod usuwania leków lub produkcji alternatywnych paliw np. wodoru. Analizujemy czy opracowana przez nas metoda jak i oczyszczone przez nią ścieki lub wody są bezpieczne dla środowiska. Porównujemy wyniki naszych eksperymentów z obliczeniami teoretycznymi, które na pewnych etapach badań pozwalają podjąć decyzje w jakim kierunku będziemy dalej podążać. Jeżeli wyniki badań są obiecujące to możemy przejść do badań w większej skali niż laboratoryjna. Aby zrealizować tak zaplanowany zakres badań, korzystamy z pomocy fizyków, biologów czy technologów.
Przyzwyczailiśmy się do wygody, którą dają nam plastikowe opakowania. Mam nadzieję, że obecne pokolenia dzieci i młodzieży odejdą od tych zgubnych przyzwyczajeń i w oparciu o wiedzę oraz własne doświadczenia dojdą do wniosku, że konsumpcja nie powinna być bardzo rozbudowana, a raczej powinna być przemyślana.
Wciąż są to badania w ramach nauk przyrodniczych i ścisłych, a jeszcze pewnie dobrze by było to wszystko połączyć z naukami społecznymi, a nawet humanistycznymi i myślę, że w tym kierunku też dobrze by było, gdybyśmy zmierzali i tego typu projekty też realizowali i miejmy nadzieję, że będzie to możliwe na naszym uniwersytecie i że będziemy w taki sposób pracować i sieciować i gdzieś te cele wdrażać.
Moim zdaniem łączenie aspektów społecznych i humanistycznych z naukami ścisłymi jest niezmiernie ważne. Rzeczywiście, wcześniej zamykaliśmy się w swojej dyscyplinie podczas realizowania naszych działań. Obecnie mamy inne realia i w wielu projektach stawia się na łączenie różnych dyscyplin. Nauki społeczne mogą być pomocne w ocenie użyteczności naszych badań, czy w znalezieniu obszarów, w których opracowane przez nas rozwiązania mogą być wykorzystane. Dzięki nim możemy również poznać zapotrzebowania społeczne, które wskażą jakimi problemami powinniśmy się zajmować. Nauki ekonomiczne mogą pomóc w zainteresowaniu biznesu naszymi badaniami.
Dyskusja z ekonomistami, technologami, z otoczeniem gospodarczym, czy z przedstawicielami nauk humanistycznych, pozwala szerzej zobaczyć kierunki i możliwości wykorzystania naszych badań. Interdyscyplinarność jest ważna, bo każdy z nas ma inną perspektywę patrzenia na ten sam problem, a dzięki wspólnym działaniom stajemy się bardziej kreatywni. Można powiedzieć, że pobudzamy się nawzajem do rozwoju. Miałam szczęście współpracy z osobami z Wydziału Nauk Społecznych w ramach gospodarki odpadowej i energetycznej. Wiem, że ich podejście do tematu jest inne, co powoduje, że uzupełnialiśmy się. Dzięki temu nasza siła działania i prezentowania na zewnątrz, tego co potrafimy i co możemy zaproponować otoczeniu społeczno-gospodarczemu jest większa, wspólnie nasze szanse na sukces rosną.
Myślę, że to była bardzo dobra konkluzja naszej rozmowy, dziękuję bardzo.
Rozmawiała dr Irena Chawrilska.