Współczesna sztuka coraz częściej odzwierciedla nie tylko indywidualne przeżycia i estetyczne poszukiwania artystów, ale także ich stosunek do środowiska naturalnego. Coraz więcej twórców decyduje się na użycie naturalnych barwników i ekologicznych farb, świadomie odchodząc od syntetycznych, przemysłowo produkowanych materiałów. W tym wyborze nie chodzi wyłącznie o modę, ale o głęboki, często osobisty manifest – dążenie do zrównoważonej sztuki, która szanuje naturę, zdrowie i lokalność.

Natalia Gawęda, studentka kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna Uniwersytetu Gdańskiego

Współczesna sztuka coraz częściej odzwierciedla nie tylko indywidualne przeżycia i estetyczne poszukiwania artystów, ale także ich stosunek do środowiska naturalnego. Coraz więcej twórców decyduje się na użycie naturalnych barwników i ekologicznych farb, świadomie odchodząc od syntetycznych, przemysłowo produkowanych materiałów. W tym wyborze nie chodzi wyłącznie o modę, ale o głęboki, często osobisty manifest – dążenie do zrównoważonej sztuki, która szanuje naturę, zdrowie i lokalność.

Zanim przemysł chemiczny zrewolucjonizował świat koloru, artyści przez wieki tworzyli farby i pigmenty na bazie naturalnych surowców. Indygo z roślin, ochra z gliny, czerwień z koszenili (owadów), sadza drzewna czy wapno – to tylko kilka przykładów barwników, które zdobiły płótna, freski i rękopisy. Dziś artyści powracają do tych technik, traktując je nie tylko jako alternatywę ekologiczną, ale też jako źródło autentyczności, głębi i duchowego kontaktu z materią. Naturalny pigment to również historia, miejsce, pamięć gleby i kamienia. Dużą popularnością cieszą się dziś warsztaty „malowania naturą”. Uczestnicy wybierają się na spacer w poszukiwaniu barwnych roślin, które – roztarte na papierze – pozwalają na stworzenie unikatowych dzieł sztuki nawet bez użycia farb.

Barwniki pochodzenia roślinnego i zwierzęcego były kiedyś standardem. Najstarsze przykłady użycia naturalnych pigmentów w sztuce to malowidła naskalne, m.in. w jaskiniach Lascaux (Francja), Altamira (Hiszpania) czy Chauvet. Wykorzystywano tam:

  • ochry (żółta i czerwona) – z tlenków żelaza,
  • węgiel drzewny – do uzyskania czerni,
  • kaolin (glina) – do bieli,
  • mangan – do ciemniejszych tonów.

Te pigmenty były mieszane z wodą, tłuszczem zwierzęcym lub śliną. Mimo tysięcy lat, kolory zachowały intensywność – dowód trwałości naturalnych barwników. Ich największą przewagą dziś jest biodegradowalność i brak toksycznych odpadów. Co więcej, produkcja naturalnych barwników może wspierać zrównoważone rolnictwo i lokalne gospodarki – np. uprawy urzetu barwierskiego (niebieski) czy marzanny barwierskiej (czerwony) mogą być alternatywą dla intensywnych upraw przemysłowych. To również szansa na rewitalizację tradycyjnych rzemiosł. Przykładowo, artystki z kolektywu Soil Sisters prowadzą warsztaty z tworzenia farb ziemnych z lokalnych glin i skał, ucząc jednocześnie podstaw geologii i ekologii. W USA i Kanadzie rośnie liczba tzw. „earth pigment communities” – lokalnych społeczności artystycznych, które wymieniają się pigmentami, wiedzą i doświadczeniem, wspierając lokalną gospodarkę i edukację ekologiczną.

Jednym z najbardziej inspirujących przykładów miłości do sztuki i natury jednocześnie jest szwedzka fotografka, malarka i twórczyni treści internetowych, Jonna Jinton. Artystka tworzy własne pigmenty do farb z materiałów zebranych w otaczającej ją przyrodzie: z kamieni, popiołu, piasku i gliny. Mieszkając w północnej Szwecji, Jonna przekształciła swój kontakt z naturą w pełnoprawny element procesu twórczego, który pozwala jej na uzyskanie unikalnych tekstur i kolorów, trudnych do osiągnięcia przy użyciu tradycyjnych farb syntetycznych. Jonna podkreśla, że zbieranie materiałów do pigmentów stało się dla niej fascynującym procesem – formą medytacji i dialogu z naturą. Od lat nie kupuje gotowych farb w sklepie – zamiast tego przemierza lasy, rozdrabnia minerały, miesza je z olejami lub wodą, tworząc unikalne, żywe farby, które – jak podkreśla – „oddają prawdziwą duszę miejsca”. Jej prace są ciche, mistyczne i silnie zakorzenione w środowisku, z którego się wywodzą. Jonna Jinton dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi, publikując filmy instruktażowe na swoim kanale YouTube, w których pokazuje proces tworzenia farb z naturalnych pigmentów.

Innym przykładem jest współczesny niemiecki artysta Wolfgang Laib, który tworzy minimalistyczne instalacje z użyciem naturalnych materiałów: pyłków kwiatowych, mleka, pszczelego wosku, a także ryżu czy kukurydzy. Jego słynne dzieła to geometryczne kompozycje z pyłków, które zbierał przez wiele miesięcy – np. z mniszka lekarskiego. Kolor i materia pochodzą wprost z natury.

W tworzeniu barwników naturalnych główną barierą są jednak koszty i wydajność. Takie barwniki są mniej trwałe, wymagają większego nakładu pracy i wiedzy. Ale to właśnie tu pojawia się miejsce na innowacje – start-upy i instytuty badawcze na całym świecie pracują dziś nad nowymi metodami ekstrakcji barwników roślinnych, które nie obciążają środowiska i są kompatybilne z nowoczesną produkcją. Jako przykład: firma Living Colour z Holandii hoduje bakterie barwiące tkaniny. To przykład barwników przyszłości, które są całkowicie naturalne, a jednak nie przypominają przysłowiowej „farbowanej koszuli z buraka”.

Kolor nieodłącznie związany jest nie tylko ze środowiskiem malarskim. Barwniki syntetyczne w ostatnich latach zdominowały rynek tekstylny, spożywczy i kosmetyczny – bo są trwałe, tanie i łatwe w produkcji. Ale ich cena środowiskowa jest wysoka. Toksyczne ścieki, zanieczyszczone rzeki i choroby wśród pracowników fabryk to tylko część problemu. Produkcja syntetycznych barwników tekstylnych odpowiada za około 20% globalnego zanieczyszczenia wód przemysłowych. Według badań Greenpeace, wiele z tych barwników zawiera substancje rakotwórcze i zaburzające gospodarkę hormonalną, które trafiają do rzek i oceanów, często bez żadnej filtracji. Szczególnie dramatyczna jest sytuacja w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie działają największe zakłady farbiarskie.

Ponadto, gdy myślimy o ekologii w budownictwie i aranżacji wnętrz, zwykle mamy na myśli energooszczędne domy, panele słoneczne i recykling materiałów. Rzadziej zastanawiamy się, czym malujemy ściany – a to właśnie farby, lakiery i grunty są często źródłem zanieczyszczenia powietrza w naszych domach i środowisku. Co „truje” w tradycyjnych farbach? Większość konwencjonalnych farb zawiera szkodliwe rozpuszczalniki, amoniak i lotne związki organiczne (LZO) – substancje, które parują w temperaturze pokojowej i przyczyniają się do smogu, chorób układu oddechowego i alergii. Ponadto konwencjonalne farby emitują 2–5 razy więcej LZO w pomieszczeniach niż na zewnątrz, a poziom zanieczyszczeń może się utrzymywać przez kilka miesięcy po malowaniu.

Czym właściwie jest farba ekologiczna? To taka, która:

  • zawiera minimalną ilość (lub zero) lotnych związków organicznych (oznaczenie VOC-free),
  • oparta jest na składnikach naturalnych (np. kreda, glina, wapno, oleje roślinne),
  • nie zawiera metali ciężkich ani formaldehydu,
  • jest biodegradowalna lub łatwa do zutylizowania,
  • produkowana jest w sposób ograniczający emisje CO₂.

Coraz więcej producentów farb zwraca uwagę na składniki, z jakich je pozyskuje. Przykładowo na naszym polskim gruncie, na dzikiej Suwalszczyźnie, powstała COSTKA – proekologiczna firma z branży budowlanej, kultywująca techniki budownictwa naturalnego. Poprzez produkcję ekologicznych farb glinianych oraz tynków, a także warsztaty i doradztwo, firma założona przez Marcina Kacprzyka przyczynia się do tworzenia zdrowych i przyjaznych przestrzeni.

Ekologiczne farby i naturalne barwniki to nie tylko bezpieczna alternatywa dla toksycznych materiałów artystycznych — to także narzędzie zmiany: opowieści, pamięci i szacunku dla ziemi. Artyści, którzy wybierają takie rozwiązania, nie tylko tworzą piękne dzieła, ale też przyczyniają się do rozwoju nowego modelu twórczości: zrównoważonego, lokalnego, opartego na relacji z otoczeniem. W dobie kryzysu klimatycznego i przesytu syntetyczności, to właśnie sztuka może przywrócić nam wrażliwość na to, z czego tak naprawdę powstaje kolor.

Natalia Gawęda

Cykl tekstów SDG generation został zapoczątkowany w czasie warsztatów dziennikarskich Media Relations, prowadzonych przez dr Beatę Czechowską-Derkacz na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna w ramach projektu SUMED (Sustainable multidimensional media contents). Publikacja jest efektem współpracy Centrum Zrównoważonego Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego z Instytutem Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Wydziału Nauk Społecznych UG.

Projekt Zrównoważone wielowymiarowe treści medialne – „SUMED” Dofinansowane w ramach programu ERASMUS+ Akcja kluczowa nr KA220-HED - Współpraca partnerska w szkolnictwie wyższym w ramach umowy o dofinansowanie nr- 2022-1- PL01-KA220-HED-000089133