Jonathan Safran Foer przyzwyczaił już polskiego czytelnika do podejmowania tematów istotnych z perspektywy globalnej, poruszając kwestię produkcji mięsa w Zjadaniu zwierząt, jak również lokalnej, wydając Tree of Codes – książkę napisaną na angielskiej wersji opowiadań Brunona Schulza. Nie można nie wspomnieć również bestsellera Wszystko jest iluminacją, w którym wątki historyczne i europejskie wysuwają się na plan pierwszy. W 2019 r. pisarz powrócił z książką, wobec której nie można przejść obojętnie. Klimat to my. Ratowanie planety zaczyna się przy śniadaniu zostało uznane za najlepszą książkę roku 2019 przez „Financial Times” i „The Guardian”.

Książka Foera wydana w Polsce w 2020 r. ma szanse otworzyć oczy niejednemu niedowiarkowi, który nie uznaje, że zmiany klimatyczne zachodzą na skutek działalności człowieka. Autor pisze o dylemacie naszych czasów w bardzo osobisty sposób, kontynuując narrację znaną czytelnikowi ze Zjadania zwierząt: człowiek zmienia planetę w farmę służącą uprawie produktów zwierzęcych, czego efekty są katastrofalne. Zmiany globalne są trudne do wprowadzenia, ale jedno każdy z nas z pewnością może zrobić już dziś – zrewidować zawartość śniadaniówki. Foer przytacza dane i fakty dotyczące zmian klimatycznych, na plan pierwszy wysuwają się jednak osobiste rozterki autora, któremu również czasem zdarza się zjeść burgera.

Książka niewątpliwie zmusza do refleksji nad własnymi wyborami za sprawą osobistej narracji. Czy jednak rezygnacja z mięsa i innych produktów pochodzenia zwierzęcego to wystarczająca zmiana, żeby mówić o ratowaniu planety?